Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Co myślicie o crossficie?
#41

Zahir - zgodzę się z Tobą że z partnerem można zrobić bezpiecznie więcej. Bardziej doświadczony podpowie, nauczy więcej czasem w 15 minut niż człowiek by sam wyrzeźbił w 3 miesiące. Ale to różnica w podejściu. Sam kiedyś napisałeś, że bez podejścia programowego, zaplanowanych i zapisanych postępów ciężko Ci przychodzi progres. Ja mam tak samo - planowo, powoli do przodu. Może jakbym miał 25 lat to bym praktykował inaczej Tongue

Wysłane z mojego SM-N9005 przy użyciu Tapatalka
#42

Myslę, że w sumie obaj macie rację, jeżeli ktoś ma charakter i mocną,silną wolęTongue,to może zrobić dużo sam,niemniej jednak od rodzaju ćwiczeń zależy co zrobisz sam a co ze wsparciem, od charakteru i humoru w danym dniu chcesz trenować samemu lub z kimś.
Ja pracuję z ludźmi i czasami ktoś jeszcze przy trningu ,to o jedną osobę za dużo,ale dlatego też pracuję z ludźmi,że czasami to ogromne wsparcie i pomysły,które dają mi coś do czego sama bym nie doszła,albo trwało by to dłuuugo Big Grin
Dlatego też korzystam z tego forum( i to bez wazeliny)Big Grin
#43

Bar-Man, według mnie jedno nie wyklucza drugiego. Można ćwiczyć w sposób przemyślany z partnerem. Jeśli jeszcze zadziała on wspierająco i motywująco, to jest to pełnia szczęścia. Jak mocnej nie mielibyśmy woli walki i tak odpuścimy szybciej niż ćwicząc z trenerem. Dlatego każdy profesjonalista z niego korzystaSmile
#44

Ja mimo, że jestem trenerem teraz ćwiczę pod okiem trenera Piotra Kulbickiego i mimo dopiero niecałych dwóch tygodni uczucie zmęczenia i wycisku na mięśnie jest niewyobrażalnie większe. Bez tego dalej bym dłubał swoje ćwiczonka zamiast rozpisać realny plan treningowy. Musi być druga osoba jeśli zamierzasz coś osiągnąć. Ja postawiłem sobie cele i mój trening został rozpisany na 5 stron, z czego samo rozciąganie zajmuje mi 40-50 minut, ale to wynika z tego, iż sumiennie nie wykonuje ćwiczeń i się obijam najwidoczniej. Niestety tyle muszę z samego rozciągania zrobić, a czas jest ograniczony, więc widać ile muszę nadrobić by trzaskać te elementy, które chce osiągnąć. A pierwsze efekty dopiero przyjdą po 2 miesiącach
#45

Wracając do meritum:
Link do angielskojęzycznego tekstu o kontuzjach spowodowanych błędnym postrzeganiem Crossfitu (dyscypliny) jako metody/sposobu codziennych ćwiczeń:
http://www.outsideonline.com/fitness/str...-Rise.html

""This year it seemed like everyone at my box was getting ready for the local competition," says 32-year-old former college gymnast Emily Carothers, of Maple Valley, Washington, who finished 23rd at this summer's games. "Many of them were pushing themselves harder than they should have."

Perhaps that's the root cause. Practicing good technique, working around your weaknesses, and staying within your limits doesn't always happen when you're stampeding to beat the next guy. If, however, you approach CrossFit as a sport, complete with cycles of increased workloads and periods of rest and recovery—not to mention an off-season—you can develop a much healthier approach. Carothers already treats it that way."

I przypadek profesjonalisty, który padł ofiarą "freak accident" podczas zawodów:
http://www.outsideonline.com/news-from-t...Spine.html

Poprawna technika jest podstawą wykonywania ćwiczeń (jakichkolwiek). Jeśli ćwiczymy w celu rozwojowym (nauki techniki, budowania cech motorycznych, siły, wytrzymałości itd itp) to ćwiczenie wykonujemy i wykonywać powinniśmy tylko do momentu, w którym technika jest niezgodna ze wzorcem. Jeśli jednak startujemy w zawodach i naszym celem jest wykonanie większej liczby powtórzeń, w krótszym czasie niż konkurenci to technika niestety idzie w kąt. Ryzyko kontuzji jest wtedy ogromne. Szczególnie kiedy mamy do czynienia z dużymi ciężarami. I to jest zrozumiałe. Ludzie za pieniądze robią sobie różne rzeczy. Dziwi mnie tylko, że ich naśladowcy robią to sobie codziennie płacąc za to ciężką kasę. W imię czego ? Żeby być jak Rich Froning ? Nie biorą tylko pod uwagę, że ten chłopak nie robi codziennie tego co na zawodach. On bardziej ćwiczy jak ciężarowiec robiąc obwody ze sztangą, ciężkie 1-2-3 powtórzenia, do tego trochę gimnastyki i interwałów. Nie codziennie WOD do zajechania. Crossfit w wykonaniu Rich-Froning-Wannabe to tak jakby rzucić się na zawody na kółkach gimnastycznych trzymając w jednej dłoni pilota TV, a w drugiej otwartą puszkę z piwem.
#46

Bar - Man, całkowicie się z Tobą zgadzam. Myślę, że Cross fit jest fajną alternatywą dla siłowni ale odpuszczanie techniki jest w nim niewybaczalne. Z drugiej strony wiem, że coraz więcej Cross fitowców nawet w Polsce coraz większą wagę przykłada do techniki i doskonali zarówno tę dotyczącą ćwiczeń siłowych, jak i gimnastycznych (znam co najmniej kilka przypadków współpracy trenerów Cross Fit z trenerami gimnastyki, lub wyczynowymi gimnastykami).
#47

(2014-01-17, 14:43)Bar-Man napisał(a):  Wracając do meritum:
Link do angielskojęzycznego tekstu o kontuzjach spowodowanych błędnym postrzeganiem Crossfitu (dyscypliny) jako metody/sposobu codziennych ćwiczeń:
http://www.outsideonline.com/fitness/str...-Rise.html

""This year it seemed like everyone at my box was getting ready for the local competition," says 32-year-old former college gymnast Emily Carothers, of Maple Valley, Washington, who finished 23rd at this summer's games. "Many of them were pushing themselves harder than they should have."

Perhaps that's the root cause. Practicing good technique, working around your weaknesses, and staying within your limits doesn't always happen when you're stampeding to beat the next guy. If, however, you approach CrossFit as a sport, complete with cycles of increased workloads and periods of rest and recovery—not to mention an off-season—you can develop a much healthier approach. Carothers already treats it that way."

I przypadek profesjonalisty, który padł ofiarą "freak accident" podczas zawodów:
http://www.outsideonline.com/news-from-t...Spine.html

Poprawna technika jest podstawą wykonywania ćwiczeń (jakichkolwiek). Jeśli ćwiczymy w celu rozwojowym (nauki techniki, budowania cech motorycznych, siły, wytrzymałości itd itp) to ćwiczenie wykonujemy i wykonywać powinniśmy tylko do momentu, w którym technika jest niezgodna ze wzorcem. Jeśli jednak startujemy w zawodach i naszym celem jest wykonanie większej liczby powtórzeń, w krótszym czasie niż konkurenci to technika niestety idzie w kąt. Ryzyko kontuzji jest wtedy ogromne. Szczególnie kiedy mamy do czynienia z dużymi ciężarami. I to jest zrozumiałe. Ludzie za pieniądze robią sobie różne rzeczy. Dziwi mnie tylko, że ich naśladowcy robią to sobie codziennie płacąc za to ciężką kasę. W imię czego ? Żeby być jak Rich Froning ? Nie biorą tylko pod uwagę, że ten chłopak nie robi codziennie tego co na zawodach. On bardziej ćwiczy jak ciężarowiec robiąc obwody ze sztangą, ciężkie 1-2-3 powtórzenia, do tego trochę gimnastyki i interwałów. Nie codziennie WOD do zajechania. Crossfit w wykonaniu Rich-Froning-Wannabe to tak jakby rzucić się na zawody na kółkach gimnastycznych trzymając w jednej dłoni pilota TV, a w drugiej otwartą puszkę z piwem.

zapomniałeś dodać + epo i teściu
#48

Co oni tam biorą to już ich problem.

Oczywiście mówimy tu o podejściu większości ćwiczących (naśladowców). W tym wszystkim są wybitne jednostki, silni i utalentowani ludzie, dbający o swoje zdrowie i traktujący ten sport z rozsądkiem.

Wysłane z mojego SM-N9005 przy użyciu Tapatalka
#49

Doszliśmy jak widzę do takiego wniosku: w Polsce i nie tylko, brakuje skutecznego nauczania ludzi odrzucania ambicji na bok.

Ludzie stawiają sobie cel - jak najszybciej stać się najlepszym. Napier...ć do upadłego. "Jak najszybciej" koduje w mózgu informację, jakoby czas był mocno ograniczony, więc trzeba "wznieść się ponad swoje możliwości". Jak wiadomo, to prowadzi do kontuzji.

No to teraz ogarnijcie tą różnicę. Mój cel: mam 21 lat z 2 m-ce, przed 30 rokiem życia chciałbym być jednym z najlepszych boulderowców w Polsce. Dekada na osiągnięcie celu, brak presji czasu! Kiedy widzę, że zrobienie czegoś łatwego mnie boli i może skontuzjować, to odkładam ambicje na bok i tego nie robię. Wiem, że umiem to zrobić, ale jeżeli mam się skontuzjować przy tym, to na razie podziękuję. Smile
Do tej pory obyłem się bez kontuzji, raz tylko skręciłem nogę niefortunnie spadając. Za to żadnego ścięgna w palcu sobie nie rozwaliłem, bark mam dalej cały jak zawsze i zdrowy, łokcie są w dobrej kondycji. I ja wiem, że jakbym miał takie parcie jak "przeciętniacy" na jak najszybszy progres, to już dawno bym sobie coś zerwał. Z miesiąca na miesiąc czuję duży postęp i porównuję się tylko do siebie. Bez rywalizacji.

Więc moim zdaniem, podstawową rzeczą, jaką należałoby wbić w łby ludziom jest:
1) Porównywać siebie jedynie do siebie z przeszłości, a silniejszych brać na wzór, a nie konkurencję (w ten sposób i tak się kiedyś stanie dla nich konkurencją)
2) Osiągnięcie czegoś w sporcie to nie jest 2-3 lata napi...a jak głupi, dobrą kondycję i umiejętności wyrabia się latami. Moim okiem 6-8 lat to minimum do stania się kimś, kto może się nazwać niesamowicie wysportowanym w danej dyscyplinie. Jeżeli coś grozi kontuzją - darować sobie tymczasowo, w końcu czasu jest bardzo dużo, a kontuzja to wypadnięcie z obiegu na dłużej.

Do czego dążę?
Crossfit organizuje zawody "dla początkujących" i inne. Ludzie wydają w cholerę kasy na crossfit, więc zależy im na wygraniu takich zawodów i odzyskaniu części wydanych pieniędzy. I tutaj wchodzi właśnie to niezdrowe parcie przez czas.
Dlatego uważam, że crossfitowcy, ze względu na dużą intensywność i ilość "repsów" powinni uwzględnić to. Powinno to wyglądać tak, że są mistrzostwa krajowe, kontynentalne, światowe. Tutaj mielibyśmy nagrody , przy czym krajowe byłyby bardzo niskie. Mistrzostwa wojewódzkie, miastowe i wewnątrzklubowe powinny pozbyć się jakichkolwiek nagród. Nagrodą jest tutaj satysfakcja z postępów. Poważne nagrody są dla tych, którzy latami regularnie trenują swój sport i zasłużyli na to ciężką, regularną i przemyślaną pracą nad swoją formą.
W ten sposób ludzie z parciem na hajs straciliby motywację do przeciążania swoich stawów i ścięgien. A nagrody dostawaliby Ci, którzy na prawdę coś zrobili w każdym aspekcie: technicznym, siłowym, psychicznym i intelektualnym.
Po drugie, trenerzy powinni uświadamiać i często przypominać podopiecznym, że trening robi się cały, od początku do końca wg planu czy też zaimprowizowanego planu, ale jest jedno odstępstwo. Trening albo jedno ćwiczenie przerywamy, gdy jakiś staw czy ścięgno grozi kontuzją. A to na prawdę czuć i da się przewidzieć. Zrobienie czegoś do końca i załatwienie się na pół roku nie jest imponujące, jest żenujące. Umieć przystopować kiedy trzeba, to jest postawa godna naśladowania.

Crossfit jest okej, ale trzeba znać swoje ciało i wiedzieć na co możemy sobie pozwolić. Smile
#50

Dobrze, ze dajesz sobie dekade na osiagniecie mistrzostwa Rolleyes
Moim zdaniem, kazdy ma rozum po to, zeby sie nim poslugiwal i przed jego brakiem lub lekcewazeniem jego sygnalow i tak nikogo nie uchronisz.

Co do kontuzji, to niestety one i tak sie pojawia mimo naszej ostroznosci, nie wiem jak jest w gimnastyce, ale w sportach walki sa one nieuniknione, tak w czasie startow, sparingow, jak i w czasie przygotowan fizycznych.
A sport wyczynowy jest tak wysrubowany, ze ten rodzaj sportu, po prostu je generuje, bo zawodnicy sa nieslychanie obciazeni i stapaja na krawedzi.

pozdrawiam
kp


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości